Demakijaż z w7 magic cloth



Nienagannie wykonany makijaż to codzienność wielu z nas. O ile na jego wykonanie lubimy poświęcić dłuższą chwilę, o tyle zmywanie często bywa uciążliwy obowiązkiem. Metod i sposobów jest wiele. Mnożą się też produkty do demakijażu. Dzisiaj krótko i na temat, mój ostatni hicior do wszystkiego.

Ściereczka! Miałam już kilka gadżetów, ale wszystkie lądowały w śmieciach. Jeśli lubicie traktować waszą twarz delikatnie, ale domywać ją równie skutecznie jak przy tradycyjnych metodach to jest to coś dla Was. Jedyne czego potrzebujecie to wspomniana ściereczka i woda! Oczywiście można jej używać z kosmetykami, ale najczęściej sięgam po postu po wodę. Używam jej do zmywania makijażu również wodoodpornego, maseczek, odświeżenia twarzy po nocy czy jako ciepły okład do otwierania porów. Nawet uratowała mnie kiedy musiałam pilnie się odświeżyć a nie miałam dostępu do prysznica. Dlatego wydaje mi się idealnym kompanem na wszelkie wyprawy wakacyjne, nie tylko pod namiot.

Co więcej o samej ściereczce? Wykonana jest w 100% z poliestru. Rozmiar ma znaczenie, bo mamy tutaj do czynienia z wymiarami prawie 40x20cm. Oznacza to, że możemy spokojnie umyć całą twarz przy użyciu obu dłoni. Jest bardzo chłonna, więc używając kosmetyków musimy liczyć się z ich sporym zużyciem. Wygoda użytkowania jest ogromna. Wystarczy ją zwilżyć, odcisnąć nadmiar wody i jest gotowa do użycia. Nic nie cieknie po łokciach (moja zmora) i możemy stać na wprost lustra. 




Minusów nie odnotowałam. Nie uczuliła mnie, nie łapie dziwnych zapachów. Przede wszystkim robi robotę. Domywa z łatwością takie miejsca jak przy płatkach nosa czy w kącikach oczu. Demakijaż zajmuje mi mniej niż minutę. Trochę więcej czasu poświęcam gdy zmywam maseczki z glinki, ale to tylko dlatego, że robię to bardzo delikatnie. Niektórzy mówią, że nie jest ekologiczna. Nie mogę się z tym zgodzić. Płatki kosmetyczne to nie tylko chemicznie wybielana bawełna, ale też kolejny śmieć. Przecież samych płatków nie używamy? Dochodzi jakiś płyn do demakijażu, czyli zużyte surowce na produkcję oraz opakowanie potem jest śmieciem. W rozliczeniu wieloletnim jest to tania i przyjazna środowisku alternatywa. Nie jestem eko-maniaczką, ale moje ego jest dzięki tej ściereczce przyjemnie dopieszczone.


Ściereczka może wydać się niehigieniczna. Nic bardziej mylnego. Po każdym użyciu przepłukuję ją wodą z mydłem i wieszam do wyschnięcia. Raz w tygodniu ląduje w pralce. Mój egzemplarz nie farbuje. Chociaż słyszałam o przypadkach puszczania koloru. Dlatego warto sprawdzić to przed wrzuceniem z innymi rzeczami. Dodatkowo można ją psikać sprayem antybakteryjnym. Dla mnie jest to zbędny zabieg. Obecne proszki do prania są wystarczająco bakteriobójcze. Mimo to taką ściereczką nie powinno się z nikim dzielić.


Na metce widzimy by prać ją w 40°C i warto tej temperatury przestrzegać. Swoją potraktowałam hardkorowo i wrzuciłam nawet do parowaru. Na szczęście koleżanka uświadomiła mnie, że należy unikać potencjalnego wydzielania się chemikaliów. Co właśnie może się dziać gdy nie przestrzegamy metod prania. Mówię tu nie tylko o ściereczce, ale ogólnie o ubraniach i praniu. Nie ryzykujmy, pierzmy zgodnie z tym co jest na metkach.


Dostępna w aptekach boots i drogeriach loco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kasia nad fjordem , Blogger